poniedziałek, 28 stycznia 2013

Z Archiwum X cz.2


Po krótkiej medytacji i przegryzieniu kilku waniliowych wafelków postanowiłem kontynuować rozważania nad konstrukcją nowoczesnej encyklopedii. Podstawową kwestią jest zebranie odpowiednio zmotywowanego zespołu. Dla mniej zorientowanych czasy w których autor tak obszernej publikacji autorytatywnie decydował o jej konstrukcji, zawartości oraz co z bólem przyznaje wyglądzie odeszły w zapomnienie. Miejsce projektanta też niebezpiecznie dryfuje w kierunku teorii konstrukcji nawigacji – prościej w kierunku wymyślenia interface'u i zasady działania. Nie jest już tylko panem od ładnej grafiki a może wręcz Wielkim Architektem przedsięwzięcia. W procesie kształcenia zyskujemy narzędzia pozwalające nam na zarządzanie wiedzą w formie wizualnej, w formie, która najlepiej trafia do odbiorcy. Uważam, że przyszłość związana będzie ściśle ze współpracą wąskich grup specjalistów. Nie bez znaczenia pozostaje relacja pomiędzy projektantem a programistą. Coraz doskonalsze bazy danych i biblioteki gotowych skryptów oraz wykorzystanie silników i mechanizmów gotowych już stron pozwala w przeciągu godzin zaprogramować to co wymagało tygodni lub lat. Interaktywność, wariacyjność i elastyczność to nowy Bóg, honor, ojczyzna naszych czasów. Warto wytatuować sobie te trzy maksymy na klatce piersiowej lub za klasykiem projektowania Sagmaisterem wyciąć je sobie żyletką. Podstawową, ale gigantyczną jak McZestaw powiększony wadą Wikipedii jest to, że jest co prawda wspaniale rozbudowaną, ale tylko kopią papierowego pradziadka. Dodanie kilku hiper linków i linków zewnętrznych nie czyni jeszcze z nie niej interaktywnej encyklopedii. Podstawowym postulatem wydaje się rezygnacja częściowa lub całkowita z papierowej wersji. Forma najlepiej identyfikująca się z Duchem naszych to strona internetowa, spleciona z systemem interaktywnych aplikacji, słownik powinien zyskać formę platformy błyskawicznej wymiany wiedzy pomiędzy specjalistami, pasjonatami i wciąż prowadzącymi studia adeptami określonej dziedziny. Chmura, rozszerzona rzeczywistość, HTML5, kody qr, aplikacje rozpoznające kształty to nie science fiction a konieczne środowisko do organizacji i dzielenia się wiedzą na miarę XXI a nie XIX wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz