niedziela, 27 stycznia 2013

Świt bogów. cz.I


Symbol od zawsze służył kreowaniu i promowaniu wizji (oprócz oczywistej formy symbolizowania lub przedstawiania). Proporce pretorów w starożytnym Rzymie budziły respekt i strach na polu bitwy i poza nim, krzyż a wcześniej ryba czy PaX były znakami marketingowymi Jezusa z Nazaretu, które uwiarygadniał jego działania i pozwalały mu się wybić ponad rzeszę innych mędrców, filozofów i cudotwórców tamtych czasów. Te mechanizmy nie zmieniły się do dziś. Świat kocha opowieści. Im bardziej epickie i mityczne – tym lepiej. Twórcy wizualnej rozpusty czerpią z tych mechanizmów pełnymi garściami by przekuć je w róg obfitości z którego popłynie niewysychające źródełko gotówki. Dziś zajrzymy na najdonioślejszy z Olimpów przepychu, zawitamy w świecie mody.
Styl, smak i estetyka marki muszą pokrywać się z założeniami i pierwotnymi koncepcjami. Nie zaszkodzi również trafić w odpowiedni czas. To wszystko udało się pogodzić Gianniniemu Versace. Od dziecka pasjonował się opowieściami zawartymi na kartach grecko – rzymskich mitologi. Urzeczywistniały jego podświadome pragnienie zdobycia potęgi i władzy. Estetyka ta na zawsze pozostanie związane z tym domem mody, stając się z czasem jego wizytówką. Młody Giannini nie bez powodu rozpoczął swój marsz na szczyt od wykreowania własnej mitologi, nie chciał być kolejnym projektantem, krawcem bez wizji, chciał udowodnić, że jest kimś więcej. Nie człowiekiem a legendą. I stał się nią kiedy będąc u szczytu sławy został zastrzelony nieopodal swojej rezydencji przez seryjnego mordercę.
Kolejnym wielkim w Panteonie bogów mody jest Karl Lagerfeld człowiek, który kontynuuje dziedzictwo słynnej Coco Chanel – ikony. Jemu również nie są obce inspiracje pochodzące z krainy Hellenów. Kalendarz Pirelli na rok 2011 jego autorstwa obfituje wręcz w przedstawienia zaczerpnięte z mitologi greckiej. Estetyka jest tu jednak dużo bardziej zachowawcza. O źródle natchnienia szepczą jedynie wykonane z pietyzmem dodatki jak hełmy czy wieńce laurowe. To wystarczy jednak by bez trudu wskazać konkretnych członków Olimpijskiej braci.
Kostiumy filmowe oraz scenografia z ostatnich produkcji spod znaku Hollywood starają się replikować tą estetykę. Twórcy filmu Immortals. Bogowie i herosi niemal do perfekcji opanowali trudną sztukę wizualnej mimikry niemal kopiując (oraz rozwijając) propozycję z sesji zdjęciowych do najlepszych magazynów mody. Młodzi twórcy również nie pozostają w tyle, bo przecież kto z nas nie pragnie wdrapać się na szczyty Olimpu i zagrzać tam miejsce sącząc powoli wspaniałą ambrozję sukcesu, okupioną syzyfową pracą w uniwersum designu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz