poniedziałek, 3 czerwca 2013

Symbole w filmie. Kod da Vinci.


Róża Tudorów bądź Róża Lutra – jest to jeden z elementów heraldycznych dynastii Tudorów. Wyeksponowany na tle innych elementów dzięki tzw. Wojnie dwóch róż. Drugim znaczeniem symbolu jest kontekst luterański. Róża o podobnej formule graficznej stała się symbolem reformacji, a zarazem logiem większości kościołów ewangelicko-augsburskiech. W tym wypadku opatrzona jest ona również krzyżem pośrodku znaku. W filmie powiązany jest on z legendą jakoby Maria Magdalena brzemienna z Jezusem uciekła do Francji dając początek dynastii Merowingów.

Symbole w filmie. Skarb narodów.


Oko opatrzności jest symbolem wywodzącym się ze starożytnego Egiptu gdzie występowało pod postacią oka Horusa. Znak ten znaczenie o jakim mówimy w czasach nam współczesnych zyskał dopiero na przełomie wieku XVII i XVIII. W tym czasie zaczął być postrzegany jako symbol trójcy świętej, która obserwuje wydarzenia dziejące się na ziemi. Stąd zamknięcie oka w formie trójkąta. Z czasem inne organizacje zaczęły stosować ten symbol jako swój znak rozpoznawczy. Jest ona czasami utożsamiany w ikonografii wolnomularskiej z Wielkim Budowniczym Wszechświata (Wielkim Architektem Wszechświata). I do tego wątku nawiązuje jego pojawienie się w filmie Skarb Narodów, gdzie dostrzeżony jest na odwrocie jednodolarowego banknotu.

Symbole w filmie. Więzień nienawiści.


Swastyka jest jednym z symboli, które został w brutalny sposób przywłaszczone a następnie utożsamione z określoną, dodajmy nie najlepiej wspominaną grupa – nazistami. Jednak powszechność występowania tego znaku na naszym globie oraz jego geneza nie pozostawiają złudzeń , że jest to symbol o niespotykanej skali występowania. Spotykamy go nie mal we wszystkich kulturach, mitologiach we wszystkich zakątkach świata – zupełnie niezależnie od siebie, za to z reguły w podobnym kontekście semiotycznym. Mówimy oczywiście o personifikowaniu w jego postaci idei słońca. Występuje w buddyzmie, wierzeniach czarnego lądu, mitologi celtyckiej a nawet symbolice judeochrześcijańskiej. W filmie pt. Więzień nienawiści interpretowany jest oczywiście przez pryzmat ruchów neonazistowskich w USA, dlatego tym bardziej chciałem przedstawić jego genezę, by każdy kto go zobaczy w różnych miejscach świata miał świadomość faktu, iż może on oznaczać coś całkowicie innego niż reprezentował pod koniec pierwszej połowy wieku XX.

Symbole w filmie. HP & Insygnia Śmierci.


Insygnia śmierci to znak powstały przy okazji kreacji fikcyjnego świata w książce z serii traktującej o Harrym Potterze pióra J.K Rowling, na podstawie, której to z kolei powstała seria filmów. Jego geneza wyjaśniona jest w szkatułkowej formule konstrukcji książki poprzez umieszczenie fikcyjnej przypowieści o trzech braciach i śmierci wewnątrz utworu. Linia symbolizuje czarną różdżkę, przymiot śmierci na który zdecydował się najstarszy z braci. Koło, które ją okala to kamień wskrzeszenia, który pozwalał przywoływać widma zmarłych osób. Te dwa elementy zamykają się w trzecim – trójkącie. Jest on emanacją idei niewidzialności w postaci specjalnej peleryny. W myśl toku rozumowania autorki zdobycie wszystkich trzech Insygniów czyni ich posiadacza władcą śmierci.



Symbole w filmie. Pasja.


Zastanawiającym faktem jest właśnie proces stawania się symbolem. Nie wiem czy ktoś przeprowadzał badania w tej materii, ale byłbym się w stanie założyć o dobrego gatunku trunek, że 80 % chrześcijan jest niemalże pewna, że krzyż był ich symbolem od zawsze (czyli od ukrzyżowania Jezusa Chrystusa). Mało brakowało a nigdy by się nim nie stał. Były nim za to ryby, paw, baranek, PaX czy Alfa i Omega. Krzyż do roku 313 jak symbol był niemalże nielegalny, w 325 na soborze nicejskim stał się tolerowany a dopiero w roku 692 w pełni akceptowany i oficjalny. Dodatkowo nie jest on domeną jednej mitologi. Setki lat wcześniej był już fukcjonujacym znakiem rozpoznawczym egipskiego boga Ozyrysa w postaci symbolu Ankh. Wynikał on z połączenia męskiego i damskiego pierwiastka płciowego i miał w swym zakresie znaczeniowym zapis o pokonaniu za pomocą życia śmierci. Brzmi znajomo? Ma on bardzo mocny wydźwięk w dziele filmowy Mela Gibsona pt. Pasja, gdzie jego interpretacje można znacznie poszerzyć w zależności od świadomości kulturowej odbiorcy.


Symbole w filmie. Piąty element.


Ciężko wyznaczyć granice pomiędzy symbolem „prawdziwnym” a symbolem fikcyjnym. Bo przecież każdy z symboli najpierw musiał być wymyślony, więc tego typu określenie wydaje się być daleko niedoskonałe. Światło stworzenia, pochodzące z filmu piąty element w doskonały sposób obrazuje proces tworzenia symbolu lub nawet całych systemów. Opisywany znak bowiem nie funkcjonuje w oderwaniu od równie fikcyjnego, choć zakorzenionego w semiotyce systemu. Tytułowy piąty element – światło stworzenia jest bowiem ukoronowaniem zestawienia pozostałych czterech: wody, ognia, ziemi i wiatru. System ten jest przeniesieniem bardzo popularnego modelu symbolicznego z czasów prehistorycznych oraz starożytnych.

Symbole w filmie. Jestem bogiem.


Lemniskata to symbol, który jest powszechnie znany nie ze swej nazwy a wyglądu i zastosowania. Wywodzi się on bezpośrednio z matematyki i oznacza po prostu nieskończoność. Został on po raz pierwszy zaproponowany przez Johna Wallisa, angielskiego matematyka w roku 1655. Co ciekawe miał on z początku znaczenie czysto matematyczne pomimo tego iż jego twórca był również teologiem. Zyskał on jednak z czasem cechy również sugerujące nieskończoność zjawisk i pojęć i zaczął być używany w obszarze kultury i sztuki … oraz popkultury. Ostatnio mogliśmy go dostrzec przy okazji filmu Limitless (Jestem bogiem), który opowiada o świeżo wynalezionym panaceum, które pozwala na dostęp do całego, nieprzebranego potencjału jaki daje nam nasz mózg.

Symbole w filmie. Constantine.



Siarka doskonałości (Symbol Czerwonego Księcia, Czerwony Król). Jest to symbol pochodzący z XVII wiecznych dzieł alchemicznych, po raz pierwszy użyty w traktacie Lustro prawdy autorstwa Eugeniusa Philalethesa. Zamknięcie płonącego ognia wewnątrz trójkątnej formy opatrzone trzema strzałkami reprezentuje Perfekcyjnego Czerwonego Króla, Siarkę Filozofów. W alchemii siarka reprezentuje, męski, słoneczny pierwiastek. W kontekście chemicznym czerwona siarka jest mieszanką rtęci i siarki. Symbol ten zyskał drugie życie w filmie Constantine na podstawie na podstawie komiksu Hellblazer. Główny bohater po złożeniu dwóch elementów umieszczonych na obu rękach dokonywał wezwania anioła o imieniu Gabriel. Symbol ten wbrew swym nazwą ma charakter raczej protekcji przed siłami piekła, niż współdziałania z nimi.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Z Archiwum X cz.2


Po krótkiej medytacji i przegryzieniu kilku waniliowych wafelków postanowiłem kontynuować rozważania nad konstrukcją nowoczesnej encyklopedii. Podstawową kwestią jest zebranie odpowiednio zmotywowanego zespołu. Dla mniej zorientowanych czasy w których autor tak obszernej publikacji autorytatywnie decydował o jej konstrukcji, zawartości oraz co z bólem przyznaje wyglądzie odeszły w zapomnienie. Miejsce projektanta też niebezpiecznie dryfuje w kierunku teorii konstrukcji nawigacji – prościej w kierunku wymyślenia interface'u i zasady działania. Nie jest już tylko panem od ładnej grafiki a może wręcz Wielkim Architektem przedsięwzięcia. W procesie kształcenia zyskujemy narzędzia pozwalające nam na zarządzanie wiedzą w formie wizualnej, w formie, która najlepiej trafia do odbiorcy. Uważam, że przyszłość związana będzie ściśle ze współpracą wąskich grup specjalistów. Nie bez znaczenia pozostaje relacja pomiędzy projektantem a programistą. Coraz doskonalsze bazy danych i biblioteki gotowych skryptów oraz wykorzystanie silników i mechanizmów gotowych już stron pozwala w przeciągu godzin zaprogramować to co wymagało tygodni lub lat. Interaktywność, wariacyjność i elastyczność to nowy Bóg, honor, ojczyzna naszych czasów. Warto wytatuować sobie te trzy maksymy na klatce piersiowej lub za klasykiem projektowania Sagmaisterem wyciąć je sobie żyletką. Podstawową, ale gigantyczną jak McZestaw powiększony wadą Wikipedii jest to, że jest co prawda wspaniale rozbudowaną, ale tylko kopią papierowego pradziadka. Dodanie kilku hiper linków i linków zewnętrznych nie czyni jeszcze z nie niej interaktywnej encyklopedii. Podstawowym postulatem wydaje się rezygnacja częściowa lub całkowita z papierowej wersji. Forma najlepiej identyfikująca się z Duchem naszych to strona internetowa, spleciona z systemem interaktywnych aplikacji, słownik powinien zyskać formę platformy błyskawicznej wymiany wiedzy pomiędzy specjalistami, pasjonatami i wciąż prowadzącymi studia adeptami określonej dziedziny. Chmura, rozszerzona rzeczywistość, HTML5, kody qr, aplikacje rozpoznające kształty to nie science fiction a konieczne środowisko do organizacji i dzielenia się wiedzą na miarę XXI a nie XIX wieku.

Z archiwum X cz.1


Nie bójcie się. Poniższy post nie dotyczy człekokształtnych trójpalczastych istot, ani „boskich astronautów” na rydwanach ognia, choć z ręką na sercu muszę przyznać, że od dłuższego zastanawiam się czy w zbiorze bajek i legend nie leży jakiś fundamentalny fakt. Archiwum X to nic innego jak Archiwum symboli gdzie X oznacza niewiadomą, białą plamę, którą w swojej pracy dyplomowej postaram się wypełnić.
Jak przebiega rewolucja w myśleniu, jak postępuje rozwój? Nie ma na to określonej recepty, nie ma przepisu w którym podadzą wam substraty a wy jak za pomocą czarodziejskiej różdżki zmienicie skostniałą rzeczywistość, odważnym krokiem wstępując na barykadę utartych schematów. Jeśli ktoś wam mówi, że ów schemat rozgryzł niczym Steve Jobs niedobre jabłko - kłamie.
Świat to zbiór białych plam. A naszym celem czy nam się to podoba czy nie jest ich zapełnianie. Ze wszystkich stron zalewają mnie zawodzenia i lament nad brakiem pracy dla humanistów. Pojawiają się inwektywy pod kątem rządzących, rodziców, nauczycieli i księdza proboszcza. Nazywają siebie oszukanym pokoleniem, wręcz zdradzonymi o świcie – bo przecież obiecywali im prace. Co roku dziesiątki tysięcy młodych ludzi po takich kierunkach jak filologia polska, kulturoznawstwo, socjologia kultury czy historia sztuki spotyka się z barierą nie do przeskoczenia. Osób z ich kwalifikacjami wyprodukowano przecież zbyt dużo. Z byt dużo jak na co? Powszechna homogenizacja kultury i wyparcie wartości wyższych na trzeci i czwarty plan, kosztem dążenia do uzyskania jak najszybciej dostępnej i jak najmniej wymagającej rozrywki sprawia, że studenci po ukończeniu tych kierunków czują się zagubieni. Oszukani. Czy na pewno?
Wiele elementów tej linii argumentacji jest słusznych, ale czas by zajrzeć we własne sumienie. Czy ludzie z takim wykształceniem starają się kreować niszę, czy doskonalą się w specjalistycznych działkach, czy wreszcie dążą do perfekcji. Postęp technologi, który odbywa się w ciągu geometrycznym nie jest początkiem końca epoki humanizmu, a narodzinami nowych sposobów organizacji, hierarchizacji wiedzy. Jeśli ktoś myśli, że Wikipedia to ostateczny poziom rozwoju cywilizacji jest w błędzie. To pierwszy krok. Portal ten jest cyfrowym odpowiednikiem Wielkiej Encyklopedii Francuskiej. Jest to pierwsze źródło informacji, pierwszy kontakt z zagadnieniem. Jak doskonale wszyscy wiemy długa historia encyklopedii nie zakończyła się w drugiej połowie XVIII wieku we Francji. Tylko jaką formę miała by przybrać encyklopedia naszych czasów?

niedziela, 27 stycznia 2013

Świt bogów. cz.II - visual


Kolekcja w wykonaniu Jeana Paula Gaultier














Projekty Arkadiusa





 
 Zagraniczne domy mody



Rodzimy Hyakinth



Świt bogów. cz.II


W dobie ofensywy nurtów neopogańskich i szerzącej się wszech obecnie myśli niereligijnej wydawałoby się, że religia chrześcijańska jest w odwodzie. Nic jednak bardziej mylnego. Jedynym problemem przed jakim stają projektanci czy młodzi adepci fotografii mody to granica, której choćby z powodów kulturowych nie powinni przekraczać. I to stanowi prawdziwy problem i wyzwanie – bo sami widzicie, że przemysł ten opiera się w głównej mierze na szoku i przesuwaniu granic społecznych.
Wielkim świata mody, który postanowił zmierzyć się z tą patową sytuacją był Jean Paul Gaultier. Spreparował on olśniewającą pod względem estetycznym i relatywnie kontrowersyjną kolekcję inspirowaną wizerunkiem Madonny na przestrzeni wieków. Niby i aureole wieńczące głowy modelek wykonane z prawdziwego witrażu, mieszają się tu z płytami pleksi. Mieszanina faktur, stylów i tekstur jasno wskazuje na to, ze autor chciał ukazać wariacyjność występowania różnych odmian Maryi na całym globie. Część osób odbierze to jako cyniczny pastiż kultu matki Jezusa, inni zinterpretują to jako wnikliwe studium antropologiczne. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Moim zdaniem wygrała na tym moda. Bogatsza o delikatnie przełamane tabu.
Trzy lata później (2002) na pokazie houte cuture w Brukseli granice tą przesuwa projektant polskiego pochodzenia Arkadius. Poniekąd kontestuje on ideę „przebierania” ikon w sukienki, w miarę zręcznie jednak broniąc się przy tym przed prostą parodią. Dodatkowym atutem jest również świetne wykończenie całości i dopracowanie detalu.
Powyższe przykłady jednak ocierają się o sztukę wysokiego krawiectwa, co niemalże automatycznie dyskwalifikuje je z codziennego użytkowania, a religia jest przecież sprawą codziennej praktyki. I tu kolejne zaskoczenie. Od kilku dobrych sezonó trend związany z religją gości także na pokazach pret-a-porter, redy to wear oraz na ulicy. Skala tego zjawiska rozciąga się od wiktoriańsko – gotyckich medalionów i wisiorków o charakterze kultowym, przez punkowe interpretacje pod postacią wyzywających t-shirtów z motywem krucyfiksu, uzupełnione oczywiście wielkimi kolczykami w tej samej estetyce. Domy takie jak YSL, Castelbajac czy Jeremy Scott starają się podołać zapotrzebowaniu na taką estetykę na co dzień. A na polskim rynku? Zdecydowanie zachwyca seria T-shirtów marki Hyakinth z printami Sądu Ostatecznego pędzla Hansa Memlinga i Madonny pośród czerwonych aniołów Jeana Fouquet'a. By odpowiednio uświęcić tego typu produkty, warto być jednak gorliwym i świadomym wyznawcom mody.

Świt bogów. cz.I - visual


 Wybrane kadry z kalendarza Pirelli. (fot. Karl Lagerfeld)








Kadry z filmu Immortals. Bogowie i herosi.




vs. Estetyka młodego fotografa mody




Świt bogów. cz.I


Symbol od zawsze służył kreowaniu i promowaniu wizji (oprócz oczywistej formy symbolizowania lub przedstawiania). Proporce pretorów w starożytnym Rzymie budziły respekt i strach na polu bitwy i poza nim, krzyż a wcześniej ryba czy PaX były znakami marketingowymi Jezusa z Nazaretu, które uwiarygadniał jego działania i pozwalały mu się wybić ponad rzeszę innych mędrców, filozofów i cudotwórców tamtych czasów. Te mechanizmy nie zmieniły się do dziś. Świat kocha opowieści. Im bardziej epickie i mityczne – tym lepiej. Twórcy wizualnej rozpusty czerpią z tych mechanizmów pełnymi garściami by przekuć je w róg obfitości z którego popłynie niewysychające źródełko gotówki. Dziś zajrzymy na najdonioślejszy z Olimpów przepychu, zawitamy w świecie mody.
Styl, smak i estetyka marki muszą pokrywać się z założeniami i pierwotnymi koncepcjami. Nie zaszkodzi również trafić w odpowiedni czas. To wszystko udało się pogodzić Gianniniemu Versace. Od dziecka pasjonował się opowieściami zawartymi na kartach grecko – rzymskich mitologi. Urzeczywistniały jego podświadome pragnienie zdobycia potęgi i władzy. Estetyka ta na zawsze pozostanie związane z tym domem mody, stając się z czasem jego wizytówką. Młody Giannini nie bez powodu rozpoczął swój marsz na szczyt od wykreowania własnej mitologi, nie chciał być kolejnym projektantem, krawcem bez wizji, chciał udowodnić, że jest kimś więcej. Nie człowiekiem a legendą. I stał się nią kiedy będąc u szczytu sławy został zastrzelony nieopodal swojej rezydencji przez seryjnego mordercę.
Kolejnym wielkim w Panteonie bogów mody jest Karl Lagerfeld człowiek, który kontynuuje dziedzictwo słynnej Coco Chanel – ikony. Jemu również nie są obce inspiracje pochodzące z krainy Hellenów. Kalendarz Pirelli na rok 2011 jego autorstwa obfituje wręcz w przedstawienia zaczerpnięte z mitologi greckiej. Estetyka jest tu jednak dużo bardziej zachowawcza. O źródle natchnienia szepczą jedynie wykonane z pietyzmem dodatki jak hełmy czy wieńce laurowe. To wystarczy jednak by bez trudu wskazać konkretnych członków Olimpijskiej braci.
Kostiumy filmowe oraz scenografia z ostatnich produkcji spod znaku Hollywood starają się replikować tą estetykę. Twórcy filmu Immortals. Bogowie i herosi niemal do perfekcji opanowali trudną sztukę wizualnej mimikry niemal kopiując (oraz rozwijając) propozycję z sesji zdjęciowych do najlepszych magazynów mody. Młodzi twórcy również nie pozostają w tyle, bo przecież kto z nas nie pragnie wdrapać się na szczyty Olimpu i zagrzać tam miejsce sącząc powoli wspaniałą ambrozję sukcesu, okupioną syzyfową pracą w uniwersum designu.